Wstańcie, nie lękajcie się!

Mt 17, 1-9

Dzisiaj w ewangelii widzimy czy przysłuchujemy się opisowi sceny do której zawsze dążymy, albo mażymy. Czyli żeby Bóg objawił się na przykład przy śniadaniu, albo w drodze z pracy, albo gdzie indziej. Ile to byśmy dali żeby spotkać Boga.

Natomiast gdy to się spełnia, to uczniowie albo się boją, albo nie wiedzą co zrobić, jednak chcą pomóc. Tyle, że nie wiadomo na co ta pomoc ma się przydać. Bo co by z postawienia tych namiotów miało wyniknąć. Jak one mają się do Mojżesza oraz Eliasza przebywających w chwale. Czy oni mieliby spać czy są zmęczeni przebywając w tej chwale?

Jesteśmy spragnieni spotkania żywego Boga jak to nazywamy, ale równie nie przygotowani na takie spotkanie.

Tak bardzo chcemy zatopić się w Bogu a jesteśmy bezradni. Lub brakuje cierpliwości. Bo zasypiamy ze znużenia lub obojętnieje nam spotkanie Boga. Wciąż daleko do tej cierpliowści którą miał Pan na modlitwiego. Budujemy namioty z naszej modlitwy, żeby w nich zatrzymać Boga, a sami zasypiamy w nich. Lub nie śpimy twardo, bo bronimy naszego namiotu, nie zaważając na innych. Ale po co Bogu nasz namiot czy Bóg jest zmęczony? A po drugie On cały czas jest z nami.

W tym poście dziś zastanwmy się nad jedną sprawą czy jesteśmy zmęczeni modlitwą czy zmęczeni obroną siebie?

A może potrzeba by jakiś dobry uczunek zrobić komuś kogo nie tolerujemy? Taka inna forma modlitwy. Jeśli chodzi o naszych wrogów, to jest właśnie najlepsz zemsta.

amen

Skip to content